I żyjemy
Urodzono nas,
nie mieliśmy na to wpływu.
Od tamtej pory żyjemy
Z naszym kostkami szczęścia.
Nasi rodzice mieli plany
Co do tego, co z nas wyrośnie.
Ale te piękne marzenia legły w gruzach,
Stopniowo były niszczone.
Chętnie unikaliśmy kościoła
I klubu motoryzacyjnego
I sami, jak do tej pory,
Nie wstąpiliśmy do związków zawodowych.
Dobrego zawodu, niestety,
Nie nauczyliśmy się nigdy.
A jak się ładnie ukłonić,
Nie wie żaden z nas.
I żyjemy.
Nadal żyjemy.
Tak, żyjemy.
Żyje nam się świetnie.
Często paliliśmy trawkę,
Wiemy, czym jest koks.
I że poza pieczarkami
Rosną także inne grzyby.
Leżąc nocą na torach kolejowych,
Narażaliśmy się na niebezpieczeństwo,
Żeby policzyć gwiazdy
Nad naszym pięknym miastem.
I żyjemy.
Wciąż żyjemy,
A w drodze na dno
Delektujemy się każdy dniem.
I żyjemy.
Nadal żyjemy.
Tak, żyjemy.
Żyje nam się świetnie.
Uprawialiśmy seks bez gumki,
Jedliśmy wieprzowinę z grilla.
Czytaliśmy „Playboya”
A raz nawet „Das Bild”
100 razy udawaliśmy trupy,
Czasami na serio byliśmy chorzy,
Ale nie pochowali nas,
Za co Bogu dzięki.
I żyjemy.
Wciąż żyjemy,
A w drodze na dno
Delektujemy się każdy dniem.
I żyjemy.
Tak, wciąż żyjemy,
A w drodze na dno
Delektujemy się każdy dniem.
Każdym dniem!
Każdym dniem!
tłumaczenie: Kasia